OZE
Obniżenie emisji CO2 a walka z ubóstwem wśród najbiedniejszych

Obniżenie emisji CO2 a walka z ubóstwem wśród najbiedniejszych

Dla najbiedniejszych i najbardziej narażonych mieszkańców dzisiejszego świata, zmiany klimatu stanowią potrójny cios: nie są oni za nie odpowiedzialni, są nimi najbardziej dotknięci, a do tego w najmniejszym stopniu stać ich na nawet najprostsze działania mogące uchronić ich przed skutkami, których w tej chwili nie da się już uniknąć.

Już teraz, znaczna część spośród najuboższych i najbardziej zagrożonych
społeczności w różnych regionach rozwijającego się świata żyje w
narażeniu na niebezpieczeństwa związane ze zmianami klimatu. Naukowcy potwierdzają, że w niektórych krajach afrykańskich plony z rolnictwa mogą spaść do roku 2050 o 50%, a przychody netto z plonów o 90% do 2100.

Zgodnie z ostatnimi założeniami Szczytu Klimatycznego świat ma osiem lat na zmniejszenie o połowę emisji gazów cieplarnianych w stosunku do poziomu z 2010 roku. Cele Zrównoważonego Rozwoju wskazane przez ONZ wymagają, aby emisje zmniejszyły się o połowę do 2030 r. Mają również na celu wyeliminowanie skrajnego ubóstwa – zdefiniowanego jako osoby żyjące za mniej niż 1,90 USD dziennie, mierzone parytetem siły nabywczej. Pytanie, czy taki scenariusz jest możliwy? Czy jedno nie wyklucza drugiego?

Badanie opublikowane w https://www.nature.com/natsustain// pokazują, w jaki sposób wyeliminowanie skrajnego ubóstwa nie powinno zagrażać wysiłkom na rzecz złagodzenia zmian klimatu. Zespół kierowany przez Benedikta Brucknera z Uniwersytetu w Groningen po raz pierwszy opracował kompleksowe szacunki rozkładu zużycia dwutlenku węgla w 116 krajach, w których zamieszkuje 87% światowej populacji. Dane obejmują 201 kategorii wydatków na towary i usługi. Naukowcy obliczyli ilość CO2 związane z każdą działalnością lub spożywanym produktem . Łącząc wydatki ze śladem węglowym, byli w stanie oddzielić „najbrudniejszych” i „najczystszych” emitentów w każdym kraju.

Badania podkreślają ogromne nierówności w emisjach. Stwierdzono, że 1% największych światowych emitentów odpowiadało za 15% globalnych emisji w 2014 r., podczas gdy dolna połowa odpowiadała za zaledwie 10% emisji. Przeciętny Amerykanin miał ślad węglowy 11 razy większy niż przeciętny Hindus. 20% największych amerykańskich emitentów miało średni ślad 400 razy większy niż dolne 20% w Afryce Subsaharyjskiej.

Następnie naukowcy modelują, jaki wpływ może mieć redukcja ubóstwa na emisje gazów cieplarnianych. Ponieważ konsumują niewiele, ludzie żyjący w skrajnym ubóstwie zazwyczaj mają niewielki ślad węglowy – emitując około jednej dziesiątej węgla przeciętnego człowieka na Ziemi. W 2014 r. uważa się, że 350 milionów Hindusów w skrajnym ubóstwie odpowiada za zaledwie jedną dziesiątą emisji ich kraju. Wydźwignięcie ich ze skrajnego ubóstwa zwiększyłoby emisje Indii o zaledwie 4%. Szacuje się, że wydźwignięcie ze skrajnego ubóstwa 1,2 mld osób objętych analizą w 2014 r. doprowadzi do wzrostu globalnych emisji o zaledwie 1%.

Oczywiście, gdyby każda osoba na Ziemi spożywała w tempie przeciętnego Amerykanina, emisja dwutlenku węgla znacznie by wzrosła – około trzykrotnie. Konsekwencje środowiskowe tego scenariusza byłyby druzgocące. Ale nawet gdyby 3,6 miliarda ludzi zostało podniesionych powyżej granicy ubóstwa wynoszącej 5,50 USD dziennie, emisje wzrosłyby tylko o 18%. Natomiast gdyby 50% największych emitentów na świecie zmniejszyło o połowę swój ślad węglowy, całkowita emisja spadłaby o 40%. Chociaż ciężar redukcji emisji dwutlenku węgla spadnie na wszystkie kraje, nowe badania są aktualnym przypomnieniem dla niektórych rządów, że zmniejszenie ubóstwa nie powinno usprawiedliwiać ich zaangażowania w zapobieganie katastrofie klimatycznej.